gothic |
|
| Dom Rayna. | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Dom Rayna. Pon Kwi 14, 2014 4:42 pm | |
| Z całą pewnością można by było uznać, że wnętrze tego domostwa było czyste. Mówiąc łagodnie, troszkę się zasyfiło. Nawet drewniane drzwi wejściowe od zewnętrznej strony były obdrapane, a mieszkaniec nic sobie z tego nie robił. Ot, myślał, drzwi jak drzwi. W środku natomiast było trochę przestronniej, niż w chatce typowego Szkodnika. Na samym początku w oczy rzucały się dwie obszerne półki z książkami. Było ich trochę, wypełniały drewniane meble w mniej więcej połowie. Zdecydowana większość powierzchni była zakurzona, jak zresztą wszystko w tym domu poza nielicznymi pierdołami. W tym samym pokoiku wejściowym stał stół i trzy stołki - z czego jeden z niebezpiecznie podrąbaną nóżką. I świeca rozświetlająca najpewniej w nocy wnętrze. W drugim pokoiku, przez brak drzwi, dało się zauważyć kufer. Na stole, jak i półkach zero porządku, wszystko poukładane jak leci. Było to nawet zabawne - wyczucie porządku miał niczym u dziecka. Czyli w ogóle.
Sam lokator zaś siedział sobie przy stole, na, na szczęście, niepodrąbanym stołku. Z jakimś papierem na stole i ołówkiem w dłoni nie robił zbyt wiele ruchów. Pewnie po prostu już przysypiał - zbliżał się wieczór - z głową opartą na zgiętej ręce. Oczy co rusz otwierały mu się i zamykały, coraz to wolniej i wolniej. Po chwili nie walczył już ze snem i pochylił się, kładąc głowę na stole. W tej dziwnej pozycji zaczął słodko spać. Światło dopalającej się świecy majaczyło, odbijając tańczący na ścianie za nim cień. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Pon Kwi 14, 2014 5:16 pm | |
| Gdyby lokator nie drzemał, prawdopodobnie usłyszałby dobiegające zza ścian podniesione głosy. Na zewnątrz, właściwie dość daleko od tego konkretnego domostwa, ktoś wyraźnie się kłócił, rzucając przy tym mięsem jak popadnie. A może był to jedynie monolog? Rudowłosa, wyjątkowo skąpo ubrana kobieta stała przed strażnikami wejścia do części najemników i żywo gestykulowała... znaczy, wymachiwała pięściami. - Słuchajcie no, przerośnięte kupy gnoju, wpuścicie mnie, albo znajdziecie swoje mózgi na ścianie obok! Jakby na potwierdzenie swoich słów sięgnęła po jeden z dwóch umieszczonych na plecach mieczy, wyjęła go z pochwy i skierowała ostrzem w kierunku mężczyzn, na których niestety nie zrobiło to większego wrażenia. W końcu to Nowy Obóz, takie akcje były tu raczej na porządku dziennym. Livola omiotła spojrzeniem twarze niewzruszonych strażników, po czym przewróciła oczami. - By was chuj strzelił, przyjęłam zlecenie od waszego przywódcy. Zejdźcie mi w końcu z drogi! - warknęła i wyciągnęła zza "bluzeczki" fragment pergaminu z glejtem ich szefa. Pomachała im nim przed nosem, po czym przecisnęła się między nimi, nie chowając ani broni, ani imitacji dokumentu. Nie stawiali oporu. Zatrzymała się zrobiwszy kilka kroków i rozejrzała się. Cholera, skąd niby miała wiedzieć o który dom chodziło? Kogo to miała szukać? A tak. Jakiegoś przydupasa ich przywódcy. Pieprzone hierarchie. No, ale koniec końców zaczepiła jednego z przechodzących obok najemników i spytała o położenie swojego celu. Stanęła w końcu przed drzwiami domu Rayna i dopiero wtedy schowała miecz z powrotem do pochwy. Nie zastanawiając się jakoś szczególnie nad tym, czy powinna zapukać, otworzyła drzwi i kulturalnie weszła do środka. Cała kultura skończyła się jednak wtedy, gdy zobaczyła, że gospodarz smacznie sobie drzemie. Rąbnęła zdrowo drzwiami, które zamknęły się z głośnym hukiem. To powinno go obudzić, ale... - Powaliło was do reszty! - zaczęła, zwinnie i szybko podchodząc do stolika. Chyba czuła się wyjątkowo pewna siebie. - Cześć kochanie, jak zdrówko? Wykonywanie misji ograniczasz do spania, czy może wychylasz czasem nos spoza tego syfu? No syf, no. Nie dało się nie zauważyć ogólnego nieładu, nawet przy dopalającej się już świeczce. W każdym razie, Livola ułożyła ręce na biodrach i najwyraźniej czekała na wyjaśnienia. Właściwie... To kim była, co tu robiła i dlaczego wyglądała na wkurzoną? | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Pon Kwi 14, 2014 5:45 pm | |
| W pierwszych sekundach Rayn nawet nie zwrócił uwagi na to, że coś weszło to jego domu. Dopiero po tym, jak rozległ się huk drzwi, podskoczył niemalże na swoim stołku. Zerwał się z miejsca, szukając czegoś wokół, najpewniej jakiejś broni do odstraszenia intruza, niemniej spełzło to na niczym. Zapomniał, że zostawił swój miecz w kufrze. Jak idiota, pomyślał w pierwszej chwili, jak idiota. Zdecydowanie postanowił nie wyrażać żadnego zdziwienia i po prostu, wymachując pięścią przy praktycznie każdym wypowiadanym zdaniu, podszedł krok w stronę nieoczekiwanej kobiety. - Co ty tu, kurwa, robisz?! - wydarł się dosyć głośno, wściekły. Az czerwony. Po czym przywalił w stół, dając upust swojej złości. Mebel zatrzeszczał niebezpiecznie, ale bez większych problemów utrzymał się na swojej pozycji. - Puka się, małpiszonie! P-U-K-A. Dotarło?! - mężczyzna spojrzał na nią, czekając na odpowiedź. Ciekawe, co sobie myślał po tym, jak ktoś po prostu wtargnął do jego domu. A on smacznie spał, nie zamknąwszy drzwi. Przeklął siebie w duchu. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Pon Kwi 14, 2014 7:27 pm | |
| W miarę jak jego złość przybierała na sile, jej złość dziwnym trafem wyparowywała. Czasem tak po prostu bywa - obserwowanie kogoś wkurwionego sprawia niebywałą przyjemność. Nie sposób pozostawać w złym nastroju. Livola przez cały czas milczała, obserwując poczynania mężczyzny. Nie podobało jej się, że wymachiwał jej przed nosem pięściami, że darł się, że w ogóle próbował jej rozkazywać. Ale miała dobry humor. - Posłuchaj uważnie - powiedziała, nie siląc się nawet na jakiś przyjaźniejszy ton. Nie kontynuowała, przyjrzała się najpierw stojącym przy stole stołkom. W końcu obeszła mężczyznę i stanęła dokładnie przed tym, z którego się poderwał. Posadziła na nim swoje szanowne cztery litery, ledwo powstrzymując się od wywalenia nóg na blat. Ale cóż, stołek jak stołek, nie miał oparcia, więc pewnie rypnęłaby do tyłu, a tego byśmy nie chcieli. Omiotła wzrokiem leżący na stole papier, po czym przeniosła spojrzenie na najemnika. - Nie lubię się powtarzać, więc liczę, że jesteś dobrym słuchaczem. Dostałam upierdliwe zadanie od twojego szefa, ale chyba nie zdążyli cię poinformować, że mamy współpracować, skoro jesteś zdziwiony moją obecnością. Przyglądała mu się uważnie, licząc, że przyjmie do siebie podane przez nią informacje i je zaakceptuje. Cała ta akcja była jak wrzód na dupie. Zawsze działała w pojedynkę, ale cholera, obiecali jej dwa nowiutkie miecze. - I żeby było jasne. Przezwij mnie jeszcze raz, w jakikolwiek sposób, a powieszę cię za jaja pod sufitem. Nie śmiała się, właściwie nawet nie uśmiechała. Mówiła śmiertelnie poważnie i w nosie miała pozycję jak i umiejętności osoby, której otwarcie groziła. | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Wto Kwi 15, 2014 7:27 pm | |
| W odpowiedzi na tę, w jego mniemaniu, okropnie upierdliwą i bezczelną odpowiedź, po prostu wpatrzył się w kobietę. Nie było to spojrzenie pozytywne - emanowało wściekłością i kłębiło się wszelkimi możliwymi nerwami. Niemniej na początku nie odzywał się przez chwilę. Wyglądało na to, że zbyt mocno groźbami się nie przejął, nie widać po nim było jakiejkolwiek innej reakcji od zastanej przy wejściu. Wewnętrznie trawił wtargnięcie do jego zasyfionej, ale ukochanej chałupki, a także zachowanie nieznajomej. I, po tych jakże interesujących procesach myślowych, zadał pytanie. - Czy oni mają mnie za idiotę? Czy ja mam, kuźwa, współpracować z tobą? - po czym odetchnął. Sytuacja naprawdę mu się nie podobała. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Wto Kwi 15, 2014 7:53 pm | |
| Rudowłosa wykrzywiła usta w grymasie, który osoba z wyjątkowo dużą wadą wzroku mogłaby uznać za półuśmiech. Szybko jednak zrezygnowała, powracając do naturalnego, mało ekspresyjnego wyrazu twarzy. Wyprostowała się na stołku, a po chwili znów lekko przygarbiła. Myślała. Zupełnie jakby sama nie mogła przetrawić myśli o tym, co ją czeka. - Wkurzyli się kiedy zadałam im to samo pytanie - skomentowała tylko, dopiero teraz kładąc na stole wyjęty wcześniej skrawek pergaminu. Nie wierzyła, że bez tego straże jej nie przepuszczą, ale cóż. Nie przepuścili. - Znasz szczegóły, nie? - spytała, obdarzając mężczyznę wyjątkowo znudzonym spojrzeniem. - Jakaś pieprzona grupka bandytów zaczęła się naprzykrzać myśliwym z waszego obozu, więc szef postanowił ich zlikwidować. Widocznie sam jesteś za słaby, skoro wynajął najemnika z zewnątrz. Zamilkła, rozkoszując się wypowiedzianymi słowami. Czy rzeczywiście uważała go za słabego? Cóż, w końcu przydupas przywódcy musiał umieć to i owo, więc tragedii być nie mogło, ale i tak nie miała zamiaru polegać na jego sile. Przeczesała włosy palcami, rozglądając się trochę po pomieszczeniu. - Również nie mam ochoty z tobą iść, zwłaszcza że nie mam pojęcia kim jesteś. Żeby nie było, nie obchodzi mnie to. Może akurat będzie szansa na rozdzielenie się po drodze. Nie lubię kiedy ktoś plącze mi się pod nogami. Wolisz wyruszyć teraz czy o świcie? | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Czw Kwi 17, 2014 12:10 pm | |
| - Zależy, na ile jesteś przydatna... Nie wyglądasz na osobę godną zaufania ani czegokolwiek innego, więc wyruszamy jak najszybciej. Im prędzej wykonam robotę, tym szybciej się ciebie pozbędę... - powiedział bez owijania w bawełnę. Ostatnie zdanie sprawiało wrażenie wypowiadanego do siebie, niemniej głośno - pewnie specjalnie, by mogła to usłyszeć. Uwielbiał być chamem przy pierwszym spotkaniu, co zresztą widać. Uśmiechnął się głupkowato, nieszczerze, w oczekiwaniu na odpowiedź, zaraz jednak dodał kolejne, jakże interesujące zdanie od siebie. - W nocy będzie ich łatwiej zabić, jakbyś na nie wpadła... . I tym razem nie obyło się bez nutki ironii. Szastał nią przy co drugiej wypowiedzi. Plus był taki, że przeszła mu ta wściekłość, chociaż trochę łagodząc rozmowę... Niechęć jednak pozostała. - I jeszcze jedno, wyskrobku. Nie jestem słaby. Nawet nie próbuj mną kierować, bo źle to się dla ciebie skończy. Świeca powoli dopalała się ; wosk lizał już prawie blat stołu. Cienie wstąpiły wyżej, sięgając aż pod sufit. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Czw Kwi 17, 2014 4:30 pm | |
| Wysłuchała go do końca, z każdym jednym słowem jednak wypuszczając coraz ciężej powietrze z ust. Jej palce zginały się w pięści, a zaraz później rozprostowywały. No cóż, widać nawet dobry humor można spieprzyć przy odrobinie umiejętności. Chyba szala przechyliła się na przeciwną stronę, bo tym razem to on się widocznie uspakajał, ona zaś wpadała w złość, której prawdopodobnie nie będzie potrafiła kontrolować. Była w gorącej wodzie kąpana, cóż począć. - Posłuchaj, dupku - zaczęła cicho, ale wyraźnie, podrywając zadek ze stołka zaraz po tym, kiedy skończył mówić. Podeszła do niego, szukając wzrokiem jego oczu, co było poniekąd utrudnionym zadaniem zważywszy na dogasający już płomień świecy. I nagle zwinnym ruchem wyjęła nóż zza przymocowanych do ud pasków. Ostrze zapewne błysnęłoby zwodniczo nawet przy tak słabym świetle, Livola zasłoniła jednak swoją sylwetką wspomniane źródło światła. Owe ostrze naturalnie spoczęło natychmiastowo przy szyi mężczyzny. Mógł poczuć chłód stali na swoim własnym ciele. - Jeśli uważasz, że nie jestem w stanie cię zabić i wykonać zadania samodzielnie, jesteś w błędzie. Pilnuj języka i okaż mi szacunek, inaczej będziemy dodatkowo walczyć między sobą. W zleceniu nie było mowy o utrzymaniu cię przy życiu, więc, kurwa, nie pyskuj. Dokładnie tak to widziała. Nie obchodziło jej, że może być młodsza od swojego nowego przyjaciela, że może być od niego słabsza. Była wyjątkowo pewna siebie i swoich umiejętności, a gadka o szacunku... cóż. Widziała się w życiu towarzysko-służbowym tylko na jednej pozycji. Dowódcy. | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Czw Kwi 17, 2014 5:34 pm | |
| Rayn drgnął. Mocno. Ale nie cofnął się. Przez jego ciało przeszedł dreszcz - niemniej niemożliwy do zauważenia dla nikogo poza nim samym. Pomyśleć można było, że się widocznie wystraszy, ba, nawet zacznie się bronić - w reakcji obronnej jedynie się jednak uśmiechnął. Głupkowato, ale parszywie. Ta jego ironia nawet w obliczu zagrożenia życia nie zniknęła z twarzy i treści wypowiadanych słów. Popatrzył się chwilę, lustrując uważnie sytuację, przełknął ślinę i zaczął. - Ale spokojnie. Przecież nie potrzebujemy tutaj...rozlewu krwi. No tak? Ponownie przeklął siebie w myślach. Pewne było, że następnym razem nie pozwoli sobie na takie lekceważenie rozmówcy, niemniej wybił sobie tę myśl z głowy - nie miał bowiem w zwyczaju winić siebie, a wszystko inne dookoła. - Jak się, kuźwa, pozabijamy na starcie, to nici z bandytów. Wiem, co mówię, uwierz. Najwyraźniej postanowił łagodzić sytuację, póki to cholerne ostrze nie zniknie z jego szyi... | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Czw Kwi 17, 2014 5:53 pm | |
| Właściwie ruda nie oczekiwała, że facet jakoś szczególnie się przestraszy. Należał do najemników, a najemnicy to mocny margines społeczny, zwłaszcza wśród skazańców. Nie spodziewała się więc znaleźć wśród nich dziewczynki chowającej się za maminą spódnicą. I słusznie. Przyglądała mu się w milczeniu, wciąż nierówno oddychając. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby próbowała stłumić w sobie złość. Mimo wszystko ręka, w której trzymała ostrze ani razu nie zadrżała. Stal cały czas przylegała do cienkiej skóry na szyi mężczyzny. Livola rozważała jego słowa. Zastanawiała się nad ich sensem, bo rzeczywiście, mógł mieć trochę racji. - Rozlewam krew tak często, jak mi się podoba, a przy okazji zarabiam sobie na życie. Chociaż fakt, gdybym zabiła cię tutaj, mogliby mnie zacząć ścigać po całej kolonii. Parszywe psy. Uśmiechnęła się szeroko i odsunęła broń. Trzymała ją uniesioną jeszcze przez kilka sekund, lecz w końcu wzruszyła ramionami i odłożyła ją na miejsce. - To były dość trafne argumenty. Idź zbierać manatki i wychodzimy. Jaka jest twoja specjalizacja? Po niej było widać - dwa miecze na plecach, cztery noże przy udach, zero kuszy łuków i innych śmieci. Ale on? Nie miała pojęcia. Cofnęła się o krok, czekając na reakcję. | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Nie Kwi 20, 2014 6:33 pm | |
| Minął Livolę, przechodząc do drugiego pomieszczenia - o ile tak nazwać można było ciemny, częściowo odgrodzony ścianą zaułek, w którym stał kufer. I, rzecz jasna, otworzył go, grzebiąc w środku, przewalając wszelkiej maści przedmioty. Kilka wylądowało na podłodze. Nie patrzył nawet na Livolę, nie miał już ochoty. Wystarczająco go zdenerwowała. By nie okazywać tak bardzo negatywnego nastawienia, odpowiedział sprawnie i powstrzymując ironię, przechodząc do bardziej "fachowego" tonu. - To samo, co i pewnie ty... Zero magii, zero klepania z dystansu. Będzie ciekawie... - ostatnie dwa słowa wypowiadając do siebie. Po tym zaklął pod nosem. Wśród powyrzucanych różnych przedmiotów odsunął od sterty dwuręczny, ciężki miecz o ciężkim do odróżnienia kształcie wśród tej ciemności. Z samego dna kufra wygrzebał średnią zbroję. Pancerz jak pancerz, gdzieniegdzie po prostu naprawiony na odpierdol, w większości jednak solidny. Mruknął sobie coś pod nosem. Raz. I drugi. I trzeci. I założył swoją szczęśliwą monetę na sznurku w charakterze naszyjnika. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Nie Kwi 20, 2014 7:11 pm | |
| Powędrowała za nim wzrokiem, nie odzywając się już ani słowem. Nie potrzebowała nic mówić, zresztą w takiej sytuacji gadulstwo raczej byłoby mocno niemile widziane. W każdym razie, z uwagi na to, że pomieszczenie, do którego przeszedł mężczyzna było zaciemnione, a świeczka przy jej osobie dopaliła się już prawie całkowicie, szybko straciła zainteresowanie swym nowym kompanem z prostego powodu - i tak nie mogła niczego zobaczyć. Na szczęście ten szybko się odezwał, nie dając jej okazji do oczucia znudzenia. - Jeśli wśród bandytów będą dystansowcy, mamy przejebane - skwitowała krótko, aczkolwiek wyjątkowo dobitnie. Wstała ze stołka, przeciągnęła się, poprawiła miecze, sprawdziła, czy żaden z pasów się nie odpina. Później skontrolowała jeszcze stan krótkich noży, a kiedy uznała, że wszystko jest w porządku, ruszyła się z miejsca i podeszła w kierunku, w którym cień pochłonął Rayna. - Co tam mruczysz? - spytała podejrzliwie, ale później machnęła ręką, jakby i tak niewiele ją to obchodziło. Świeczka zgasła. Livola wciągnęła ze świstem powietrze i wytężyła wzrok, próbując przyzwyczaić się do całkowitych ciemności. Cóż, nie uśmiechało jej się przebywanie w mroku blisko kogoś, kogo ani nie lubiła, ani nie uważała za sojusznika, ale trudno, skoro już podeszła, to zostanie. Może się nie pozabijają. - Nieważne. Ruszaj zad, cholernie się ślimaczysz. I poszukaj jakąś inną świeczkę. Masz jakieś zwoje magiczne? Albo jakieś noże zdatne do rzucania? No, skończyło się na traktowaniu go jako podwładnego. Zrób to, zrób tamto, daj mi to i tamto. Całkiem naturalne podejście do sprawy. Właściwie nie przepadała za magią, nie wiedziała nawet, czy posiada wystarczającą ilość mocy magicznej, by użyć jakiegoś zwoju, ale zawsze warto się ubezpieczyć. Poza tym, on wcale nie musiał o tym wiedzieć. | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Pon Kwi 21, 2014 6:34 pm | |
| Ponownie mruknął coś pod nosem, pewnie w odpowiedzi na dobitne próby pokazania swojej wyższości przez jego "towarzyszkę", o ile można ją już tak nazwać. Nie odzywał się. Grzebał tylko nadal w skrzyni. Jedną ręką przewracał wywalone na podłodze manatki, rozgarniał je na wszelkie możliwe sposoby - kilka bezużytecznych części poleciało nawet w stronę ściany. Po czym wstał i zaczął zakładać swój pancerz. Nie obyło się oczywiście bez siarczystego, acz cichego wyzwiska. Pomimo braku werbalnej reakcji, w nim samym wszystko się gotowało. Ciekawe, co sobie teraz myślał - na ile sposobów zabijał Livolę w myślach, jak bardzo dobitnymi obelgami ją obrzucał i kiedy w końcu wybuchnie... Uznał jednak, że dla dobra sprawy trzeba będzie wytrzymać jej towarzystwo. - A ty co? Zapomniałaś, że jest noc? Bandyckie ścierwa będą sobie smacznie chrapać...dlatego właśnie idziemy TERAZ. A plan się dostosuje, czyż nie? A. I nie poganiaj mnie. W przeciwieństwie do ciebie mam chociaż jakąś zbroję, by nie dać się posiekać... Po czym wziął rękojeść wielkiego miecza w dłoń. Stuknął czubkiem ostrza o kamienną podłogę, wydając dosyć nieprzyjemny, zgrzytający odgłos... I popatrzył na swoją "ulubioną" towarzyszkę, dopiero teraz lustrując jej uzbrojenie. Dziwne, do czego mógł się posunąć tylko po to, by nie dać wejść sobie na głowę. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Pon Kwi 21, 2014 7:02 pm | |
| Nie zwracała już uwagi na jego mruczenie. Właściwie na niego samego też, jako że po jakimś czasie odsunęła się od pomieszczenia, w którym się znajdował i zaczęła krążyć po drugim. Podeszła do drzwi, zrezygnowała jednak z wychodzenia na zewnątrz. Mogłaby w ten sposób niepotrzebnie zwrócić na siebie uwagę najemników, a wcale nie potrzebowali ogona. Wróciła więc do niego, zatrzymując się w bezpiecznej odległości. - Jesteś skończonym idiotą - wysyczała, nie wiedzieć czemu dość rozeźlona. Znaczy, mogłoby się wydawać, że wkurzył ją jego komentarz dotyczący uzbrojenia, ale... - Co możesz wiedzieć o bandytach? Myślisz, że nie mają patroli? Żaden przestępca nigdy nie śpi spokojnie. Chyba nie sądziłeś, że wpadniemy do ich obozowiska i poderżniemy wszystkim po kolei gardła we śnie, zanim zorientują się co się dzieje? Wydawała się wiedzieć dość sporo o przestępczym życiu. Ale czy to było dziwne? W końcu każdy skazaniec miał coś na sumieniu. Mordercy, gwałciciele, złodzieje, szaleńcy. Ciekawe na kogo się trafi. Ciekawe jak kto był wyszkolony. Nie można było niczego zakładać z góry. - Masz zbroję - powtórzyła po nim, przyglądając się jego mieczowi opartemu o podłoże. Całe szczęście, że wzrok już w miarę oswoił się z ciemnością. - Zbroje są niewygodne i ograniczają ruchy. Zbędny ciężar obniżający naszą szybkość. Nie potrzebuję ich. Mogłoby się wydawać, że chciała powiedzieć coś jeszcze, ostatecznie machnęła tylko ręką i ponownie ruszyła w kierunku drzwi. - Nie odpowiedziałeś na moje pytania, więc wnioskuję, że nie masz. Trudno. Wychodzimy. Mam nadzieję, że twoje pieski nie będą za nami podążać. | |
| | | Rayn
Liczba postów : 18 Join date : 07/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Sro Kwi 23, 2014 8:21 pm | |
| Rayn nie zaprzątał już sobie głowy odpowiedzią na gadaninę Livoli. Uznał to za zbędne, poza tym nadal działało mu na nerwy. Poprawił swoją ulubioną, "szczęśliwą" monetę na szyi i potarł ją. Miał takie swoje natręctwo. I nie zwracał uwagi na to, co sądzi o tym jego nowa towarzyszka. Poprawił jeszcze pancerz i sięgnął ręką z mieczem do tyłu, umieszczając go na plecach. Tak było wygodniej z potężną, dwuręczną bronią. Z bandytami wolał polegać na sile - surowej, nieskalanej, a nie unikach i szybkich cięciach. Powoli udał się za "towarzyszką" w stronę wyjścia. Co dziwne, po pogłaskaniu monety uspokoił się trochę. Nawet więcej, niż trochę - nerw mu po prostu ustąpił. Ciekawe, na jak długo. Pogrążył się w myślach, pragnąc jak najbardziej poznać to, co będzie go czekać : patrole, sam atak, poziom umiejętności bandytów, warty...zmiany...a nawet ewentualną zdradę kobiety, która jeszcze kilka minut temu wdarła się do jego domostwa. Wśród tych wszystkich myśli przewijała się jedna : "Co ja z nią robię? Powinienem siedzieć na swoim stołku, a nie iść z tą suką... Do cholery...". Tak, dokładnie tak brzmiało pierwsze-lepsze parszywstwo z jego głowy. Pomijając wszystko, żądza zysku najwyraźniej wygrała. Gdy wyszli, trzasnął za sobą drzwiami. Zamknął je szybko i prostą, aczkolwiek odpowiednio stonowaną komendą, polecił pilnować domu jakiemuś pachołowi - najemnikowi. A może był to zwykły Szkodnik? W każdym bądź razie nie zostawił domu bez opieki. | |
| | | Livola
Liczba postów : 34 Join date : 06/03/2014
| Temat: Re: Dom Rayna. Sro Kwi 23, 2014 11:54 pm | |
| Zaraz po tym jak opuścili jego dom, Livola zacisnęła pięści, jakby była gotowa się odwrócić i przywalić pierwszej lepszej osobie w twarz. W domyśle, właśnie Raynowi. Wzięła głęboki oddech i wypuściła ze świstem powietrze, powoli rozprostowując palce. A to kawał skurwiela, pomyślała. Będzie mnie dupek ignorował.Nie podobała jej się obecna sytuacja, słuchała jednak spokojnie jak obiekt jej nienawiści rozkazuje komuś pilnować budynku. Przydupas przywódcy ma swoich przydupasów. Prychnęła, a po chwili nawet splunęła gdzieś na bok. Strażnicy pilnujący wejścia do części najemników nie próbowali ich zatrzymywać. Zresztą, zdziwiłaby się gdyby było inaczej. Równie spokojnie przeszli przez część Szkodników, by w końcu wydostać się z groty mieszkalnej i ruszyć wzdłuż jeziora w kierunku wieży strażniczej. Odezwała się dopiero, gdy przemieszczali się ścieżką prowadzącą przez pola uprawne. - Wypada wyjaśnić sobie kilka kwestii. Nie obchodzi mnie twój zad, to chyba rozumiesz. Idziemy wspólnie, ale nie liczę i nie mam zamiaru liczyć na twoją pomoc, nie licz więc na moją. Jeśli będziesz umierał, nie pomogę ci. Jeśli twoja śmierć będzie dla mnie korzystna, pozwolę ci umrzeć.Zanim skończyła, dotarli do bram Nowego Obozu. Również tutaj nie sprawiono im problemów, choć najemnicy pełniący wartę zdawali się przyglądać się im dość podejrzliwie. here -> https://gothic.forumpl.net/t32-glowna-brama | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dom Rayna. | |
| |
| | | | Dom Rayna. | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|